2009-07-31

Zatrucie


Nareszcie mogę się zalogować na tego bloga. łał.

W tym czasie, fretka pierwszy raz przeżyła małą chorobe. Małe zatrucie, ale strachu narobiła. Dużo ;)

Kiedy mama zawołała mnie żebym posprzątała u Kiki bo ma reszte jakiegoś zgnitego mięsa - zdziwiłam sie. Ale zeszłam, i sie przeraziłam, ujżawszy całą klatkę zarzyganą, żwirek z kuwety rozsypany po całej klatce oraz paniętą fretkę zerkającą na mnie zmęczonym wzrokiem spod różowej piżamy. Tylko się patrzyła. I nic. Zadnego wyrywania się na spacer, żadnego szukania jedzenia. Decyzja o wycieczce do weterynarza była podjęta od razu. Mieliśmy przeczekać weekend, a kiedy nadal by jadła minimalne ilości jedzenia i była taka padnięta, poniedziałek byłby zarezerwowany na weta.                          A wszystko sie dobrze skończyło, kiedy w poniedziałek wszystko się poprawiło. Na całe szczęście.

2008-12-01

(nie tak) dawno temu w liściach.


Jakiś czas temu wybrałam się z Kiki na wietrzenie futra, czyli na typowo jesienny spacer. Tarzanie się w liściach i kopanie - te sprawy. Pożyteczna sprawa - Kiki zadowolona, i wymęczona na cały dzień, ja mam kupe zdjęć, i gra gitara ;D Pogoda sprzyjała, było sucho i ciepło, a naturalne oświetlenie w postaci słońca pomagało - bardzo ;)
Zważając na moje zmęczenie spowodowane pokładnieniem się plackiem na trawie i bieganie na czworakach za fretką w celu zrobienia nieporuszonego freciego zdjęcia, w wyniku czego chyba pobiłam siebie i wpieprzyłam 1,5 talerza zupy, stwierdzam iż zrobienie Kiki nieporuszonego zdjęcia jest SZTUKĄ nie do podrobienia przez nawet japońskie wynalazki
;)



"Masz dla mnie coś smacznego?" ^^


o, tu w miejscu najbardziej zaliścionym - pod wierzbą. Tata tam zagrabuje liście, i jest taka zgrabna kupa, idelna na buszowanie ^^ Mam genialne zdjęcie, gdzie Kiki wystaje tyłek z tej kupy, a za nią stoi pies koleżanki badawczo się jej przyglądając ;D Ale to dodam w "mniej freciej notce".


Kocham ten tryb w aparacie. Jest taaki.. niebieski! ;D Tutaj Kiki szukała grzyba, którego chwilę wcześniej znalazła, i zabierała się do niego w celu konsupmcji. Chwila nieuwagi, i grzyba nie ma (w sumie jest. wywalony za płot) a freta badawczo szuka. Biedna.

2008-11-30

Łelkam


Kiki mieszka u nas już trochę ponad 2 lata. Kupiłyśmy ją 28.09.06r, jesteśmy jej czwartymi włascicielami. I ostatnimi :)
Zadomowiła się u nas jako dwulatka, do tej pory ani razu nie miała problemów ze zdrowiem  (tfu tfu żeby nie zapeszyć ;))
Jest prawie 100% mięchożercą, wliczając moje palce ;)